XII NIEDZIELA ZWYKŁA – Łk 9,18-24
Johann Peter Hebel żył na przełomie XVIII i XIX wieku w Niemczech. Był protestanckim teologiem, a ponadto poetą i pisarzem. Napisał zabawne opowiadanie o tym, jak to pewien chłop spotkał na polu nauczyciela. Zadał mu pytanie, czy to prawda, że uczy on dzieci nadstawiać drugi policzek?
Pedagog przytaknął, więc chłop z całej siły uderzył go w twarz, bo już od dawna miał do niego pretensje. W tym samym czasie przejeżdżał tamtędy pewien hrabia, który zauważył bijatykę. Wysłał więc sługę, by sprawdził, co się tam dzieje. Sługa zobaczył nauczyciela okładającego chłopa pięściami. Krzyczał: „Taką miarą, jaką wy mierzycie i wam odmierzą, i jeszcze wam dołożą: miarą dobrą i natłoczoną. Sługa wrócił i powiedział: „Najjaśniejszy panie, nic nadzwyczajnego się tam nie dzieje. Oni wykładają sobie tylko Pismo Święte!”
W dzisiejszej Ewangelii Jezus wypowiada słowa, których Jego uczniowie jakby do końca nie rozumieją. Mówi: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.
Z nami jest podobnie. Papież Franciszek w jednej ze swoich homilii powiedział, że mamy niekiedy do czynienia z niekonsekwencją wiernych i pasterzy, którzy co innego mówią, a co innego czynią. Dodał, ze to podważa wiarygodność Kościoła.
Niestety jest to prawda. Wszyscy mamy nie tylko głosić Ewangelię, ale także świadczyć o Ewangelii. Dlatego dzisiaj każdy musi odpowiedzieć na pytanie, które stawia Jezus. Ale nie na to pierwsze pytanie, które jest łatwe: „Za kogo uważają Mnie tłumy?” Łatwe, bo prościej nam mówić o opiniach innych ludzi, nawet jeśli są negatywne. Musimy odpowiedzieć na to drugie pytanie: „A Ty, za kogo Mnie uważasz?” I tutaj zaczynają się schody. Uczniowie umilkli. Już nie mówili jeden przez drugiego i wszyscy naraz. Zastanawiali się, co powiedzieć, ważyli słowa. To ma być ich osobista odpowiedź, ich deklaracja wiary. Wreszcie, zapewne po dłuższej chwili, odezwał się Piotr: „Za Mesjasza Bożego”. To było jego wyznanie wiary.
Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby mógł chodzić z Jezusem po palestyńskiej ziemi, byłoby mu łatwiej uwierzyć. Czy na pewno? Przecież dla apostołów, którzy widzieli cuda, jakie czynił Jezus, to było za mało. W chwili Jego śmierci załamali się, a Piotr, który tak pięknie dzisiaj de-klarował swoją wiarę, trzykrotnie wyparł się Jezusa.
Żyjemy wśród ludzi, którzy uważają się za chrześcijan. W dzieciństwie przyjęli chrzest, potem przygotowano ich do Pierwszej Komunii Świętej, byli u bierzmowania. W tamtym czasie byli podatni na wpływ najbliższego otoczenia: rodziców, dziadków, nauczycieli, katechetów. To om kształtowali ich życie religijne. Żeby zostać prawdziwym uczniem Chrystusa, trzeba jednak odpowiedzieć sobie na to samo pytanie, jakie postawił Jezus apostołom: „A Ty, za kogo Mnie uważasz?”
Jeśli odpowiem tak jak św. Piotr, to muszę być konsekwentny i iść dalej. Bo Jezus nie chce pustych słów, On chce moich czynów, dlatego prosi, by ukochać krzyż! Współcześni mu ludzie dobrze wiedzieli, czym jest krzyż. Okupujący Ziemię Świętą Rzymianie bardzo często skazywali ludzi na śmierć krzyżową.
Drodzy Parafianie! Pan Jezus każdego z nas codziennie pyta: „Kim ja jestem dla ciebie?”. Pewnie wolelibyśmy usłyszeć pytanie ogólniejsze: „Kim jest Jezus Chrystus?”. Byłoby nam łatwiej na nie odpowiedzieć, na przykład za pośrednictwem Internetu. To pytanie nie byłoby tak osobiste i tak precyzyjne. Ale Jezus pyta: „Kim jestem dla ciebie?” I co więcej, domaga się, aby za naszą odpowiedzią szły nasze czyny.