Słowo na niedzielę 23 października 2011

Dzisiejsze czytania: Wj 22.20-26; Ps 18,2-4.47.51ab; 1 Tes 1,5c-10; J 14,23; Mt 22,34-40

Rozważania i homilie: Oremus · ks. M. Pohl · ks. E. Staniek · O. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD

 

(Wj 22, 20-26)
Nie będziesz gnębił i nie będziesz uciskał cudzoziemców, bo wy sami byliście cudzoziemcami w ziemi egipskiej. Nie będziesz krzywdził żadnej wdowy i sieroty. Jeślibyś ich skrzywdził i będą Mi się skarżyli, usłyszę ich skargę, zapali się gniew mój, i wygubię was mieczem i żony wasze będą wdowami, a dzieci wasze sierotami. Jeśli pożyczysz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie karzesz mu płacić odsetek. Jeśli weźmiesz w zastaw płaszcz twego bliźniego, winieneś mu go oddać przed zachodem słońca, bo jest to jedyna jego szata i jedyne okrycie jego ciała podczas snu. I jeśliby się on żalił przede Mną, usłyszę go, bo jestem litościwy. Nie będziesz bluźnił Bogu i nie będziesz złorzeczył temu, który rządzi twoim ludem. Nie będziesz się ociągał z ofiarą z obfitości zbiorów i soku wyciskanego w tłoczni. I oddasz Mi twego pierworodnego syna. To samo uczynisz z pierworodnym z bydła i trzody. Przez siedem dni będzie przy matce swojej, a dnia ósmego oddasz je Mnie.

(Ps 18(17), 2-3a. 36c-4. 47 i 51ab)
Refren: Miłuję Ciebie, Panie, mocy moja

Miłuję Cię, Panie,
Panie, mocy moja,
Panie, opoko moja i twierdzo,
mój wybawicielu.

Boże, skało moja, na którą się chronię,
tarczo moja, mocy zbawienia mego i moja obrono.
Wzywam Pana, godnego chwały,
i wyzwolony będę od moich nieprzyjaciół.

Niech żyje Pan, niech będzie błogosławiona moja Opoka.
Niech będzie wywyższony mój Bóg i Zbawca.
Ty dajesz wielkie zwycięstwo królowi
i okazujesz łaskę Twemu pomazańcowi.

(1 Tes 1,5c-10) 
Wiecie, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was. A wy, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego, staliście się naśladowcami naszymi i Pana, by okazać się w ten sposób wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai. Dzięki wam nauka Pańska stała się głośna nie tylko w Macedonii i Achai, ale wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie trzeba nam o tym mówić. Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu i oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wzbudził z martwych, Jezusa, naszego wybawcę od nadchodzącego gniewu.

(J 14, 23)
Jeśli mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i do niego przyjdziemy.

(Mt 22,34-40) 
Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że Jezus zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał , wystawiając Go na próbę: Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe? On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy.

 

 

Łatwo jest powiedzieć, że się kocha Boga. Łatwo jest powiedzieć wiele rzeczy, ale czy za tymi słowami idą też czyny? Miarą naszej miłości do Boga jest miłość do braci. Po ludzku to bardzo trudne. Jedynie Bóg ma moc uzdolnić do miłości nasze serca pełne egoizmu. W Eucharystii przyjmuje nas z tym wszystkim, co jest w naszych sercach, i nas przemienia, abyśmy potrafili kochać drugiego człowieka taką miłością, jaką objawił nam w swoim Synu i do jakiej także nas wzywa.

Ks. Jarosław Ropel, „Oremus” październik 2005, s. 95

 

Będziesz miłował…

Dyskusja Jezusa z faryzeuszami, którą śledzimy od kilku tygodni w niedzielnych Ewangeliach, dziś osiąga punkt kulminacyjny: dalej już pójść nie można. Jezus bowiem powołał się na ostateczną zasadę i prawo regulujące ludzkie odniesienie do Boga i do człowieka – przykazanie miłości. I albo się je uznaje, albo nie. Od tego zależy wszystko, całe ludzkie życie, i dlatego, jeśli ktoś kwestionuje bądź świadomie odrzuca prawo miłości, zarazem odrzuca wszystko: człowieka, siebie, Boga… Jak trudno wtedy żyć. Popada się w rozpacz, która stopniowo i na różne sposoby niszczy człowieka.

Albowiem bez miłości nie da się żyć. Człowiek potrzebuje miłości bardziej niż powietrza, chleba czy wody. Może niekiedy sobie tego nie uświadamiamy, ale gdy doznamy nieraz braku miłości, odtrącenia, nienawiści czy krzywdy, wtedy niczego tak nie pragniemy jak bliskiej, kochanej osoby, której możemy w pełni ufać. Bez kogoś takiego człowiek duchowo umiera. Tak rodzą się zbrodniarze, narkomani, samobójcy.

Ale miłość potrzebujemy nie tylko przyjmować i doznawać. Człowiek ma także potrzebę dawania miłości. Jak nieszczęśliwy jest egoista zasklepiony i zapatrzony tylko w siebie. Choćby opływał we wszystko, prędzej czy później przekona się, że takie życie nie ma sensu – gdy nie ma się dla kogo żyć.

Właśnie dlatego u źródeł wszystkich zasad postępowania Bóg postawił miłość.

No dobrze, powiemy, ale jak można nakazać miłość? Przecież kochać można tylko z dobrej woli, a nie pod przymusem czy na siłę. Tak, ale przykazaniue miłości wcale nie ozacza przymusu, lecz zobowiązanie, powinność, wewnętrzny nakaz, który nas pobudza do decyzji: chcę kochać! Człowiek jest w stanie taką decyzję podjąć. Albowiem miłość jest nie tylko uczuciem, lecz także rozumnym aktem woli.

Często o tym zapominamy lub nawet w ogóle nie wiemy. Wydaje się nam, że miłość musi zrodzić się spontanicznie, sama, i sama musi trwać: gdy potem nasze uczucia stygną, jesteśmy przekonani, że miłość widocznie się skończyła i nie ma co dalej zawracać sobie głowę.

A wszystkiemu jest winne podstawowe nieporozumienie: że miłość utożsamiamy z tylko z uczuciem. Tymczasem co innego jest kogoś lubić, czyli darzyć uczuciem i doznawać w ten sposób przyjemności; a co innego jest kochać, czyli chcieć czyjegoś dobra, ale ze względu na niego, a nie na swoją przyjemność. A to już wymaga decyzji, silnej woli, wytrwałości i konsekwencji. I właśnie dlatego Bóg mówi: będziesz miłował! Bez względu na okoliczności, samopoczucie, ochotę i cenę – kochaj! Bo możesz kochać, jeśli tylko chcesz kochać. Miłość jest bowiem także aktem woli. Bez tego byłaby niemożliwa i wszelkie ludzkie odniesienia, a przede wszystkim małżeństwo i rodzicielstwo byłyby niemożliwe. Jesteś odpowiedzialny za tego, kogo oswoiłeś – powie Mały Książę. Gdyby rodzina nie była zbudowana na fundamencie zobowiązania do miłości, a tylko na uczuciu miłości, wtedy żadne małżeństwo nie przetrwałoby dłużej niż kilka lat.

Jest jeszcze pewien szczegół, którego często nie zauważamy: mamy kochać bliźniego jak samego siebie. Wzorem i niejako warunkiem miłości do innych ma być miłość siebie samego. Dla wielu z nas jest to zaskoczeniem, gdyż miłość siebie samego kojarzy się nam z samolubstwem czy próżnością. Owszem, fałszywa miłość siebie tak. Ale tu chodzi o miłość prawdziwą, samoakceptację, pozytywne nastawienie do siebie takiego, jakim się jest. Skoro Bóg mnie kocha i akceptuje, to i ja powinienem siebie pokochać. Bo dopiero gdy pokocham siebie, zechcę coś dla siebie zrobić, zdobyć się na trud przemiany, pracy nad sobą. W przeciwnym razie ciągle będę żył w wewnętrznym konlikcie, skłóceniu ze sobą, a w konsekwencji i ze światem. I wtedy na pewno nie potrafię nikogo pokochać.

Ks. Mariusz Pohl

 

Duchowy magnes

Człowiek jest pomyślany przez Boga jako duchowy magnes, zdolny do wytwarzania pola magnetycznego, którym jest energia miłości. Powstanie tego pola jest uzależnione od dobrowolnego zbliżenia się do drugiej osoby. Im bliższe spotkanie, tym większa możliwość doskonalenia napięcia owej energii miłości, która zawsze jest energią twórczą.

Kiedy mówimy, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, mamy na uwadze tę właśnie zdolność do miłości. Z Objawienia wiemy, że Bóg Ojciec kocha Syna, a Syn kocha Ojca i ta ich wzajemna miłość jest Duchem Świętym. Ten Bóg w Trójcy Jedyny, stwarzając człowieka na swój obraz i swoje podobieństwo, uzdolnił go do włączenia się w Jego życie miłości, czyli stworzył nowy duchowy magnes zdatny do wytwarzania owego pola energii miłości.

W zamyśle Boga człowiek jest tak pomyślany, że najdoskonalsze i najmocniejsze pole miłości może on wytworzyć wówczas, gdy wszystkie swoje siły ducha i ciała, umysłu i serca skieruje bezpośrednio do Boga. Wtedy jego zdolność do miłości zostaje optymalnie wykorzystana, a sama miłość osiąga najwyższą doskonałość. Życie więc zostaje idealnie zrealizowane. Tę właśnie prawdę miał na uwadze Jezus, gdy przypominał swoim słuchaczom znaną już w Starym Testamencie zasadę: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”.

Człowiek będąc duchowym magnesem jest w stanie wytwarzać pole miłości nie tylko w zbliżeniu do Boga, lecz również w spotkaniu z ludźmi. Dobre ustawienie miłości drugiego człowieka polega na zharmonizowaniu jej z miłością Boga. Wówczas pola tej miłości wzajemnie się wspomagają. Człowiek kochając drugiego w Bogu, przestrzegając Jego praw, ubogaca siebie i innych. Jezus wzywa swoich słuchaczy do podjęcia trudu harmonizacji miłości Boga z miłością człowieka, gdy mówi: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”.

Ktokolwiek kocha Boga z całego serca i wszystkich sił, doświadcza tajemnicy szczęścia i pragnie, by i inni mieli w nim udział. Dobrze pojęta miłość drugiego człowieka zawsze zmierza do tego, by mu pomóc w doskonaleniu miłości Boga. Innej bowiem drogi do prawdziwego uszczęśliwienia człowieka nie ma.

Ponieważ jednak decyzję o tym, kogo i jak miłować, Stwórca złożył w ręce każdego człowieka, istnieje niebezpieczeństwo, że decyduje się on na miłość innych ludzi nie zabiegając o jej harmonizowanie z miłością Boga. W tej sytuacji rezygnuje z miłowania Boga i wszystkie swe siły przeznacza na miłowanie drugiego człowieka. Droga ta jednak nie prowadzi do żadnego twórczego rozwiązania. Wszelka bowiem miłość, która nie pochodzi od Boga i nie jest zharmonizowana z Jego miłością, musi umrzeć. Obumieranie zaś miłości, w miejsce szczęścia, przynosi nieszczęście i połączone jest z wielkim cierpieniem. Cierpienie to nie posiada charakteru twórczego. Co najwyżej, dobrowolnie przyjęte, może oczyszczać z niewłaściwie ukierunkowanej miłości i wzywać do zadośćuczynienia za naruszenie porządku miłości ustanowionego przez samego Boga.

Wszelka miłość drugiego człowieka jest czysta, to znaczy prawdziwie piękna, gdy jest doskonale zharmonizowana z miłością Boga. Z Jego bowiem miłości się wywodzi i do Niego prowadzi. Stąd też nie należy się dziwić, że przykazanie miłości Boga jest największym i pierwszym przykazaniem, a na nim opierają się wszystkie inne zasady postępowania. Św. Augustyn po odkryciu tej prawdy powiedział krótko: „Miłuj Boga i czyń, co chcesz”. Piękno tej miłości jest bowiem tak wielkie, że ten, kto go doświadczył, nie uczyni niczego, co naruszyłoby jego harmonię.

Ks. Edward Staniek

 

Uwaga – Człowiek

Miała 22 lata. Zwolniono ją z pracy. Utrzymywała, jako jedyna żywicielka, poważnie chorą matkę. Była za słaba, by zawierzyć Bogu i szukać nowej pracy. Napisała rozpaczliwy list i w miejscu pracy, tuż przed jego opuszczeniem, popełniła samobójstwo.

Podobnych dramatów, oby nie z tak tragicznym zakończeniem, będzie więcej. Uruchomiona została machina rywalizacji wolnorynkowej, ale niewielu jest przygotowanych do życia z nią na co dzień. Sytuacja jest podobna do tej, jakby na ulicy wprowadzono możliwość poruszania się samochodów z prędkością 300 kilometrów na godzinę. Zanim wszyscy dostosujemy się do tej szybkości, wypadków będzie bardzo dużo.

Rytm Bożego Prawa jest dostosowany do rytmu naszego serca. To dlatego Bóg stał się człowiekiem, byśmy w każdej sytuacji potrafili ocalić serce. Tu działa zasada, o której nie można zapomnieć: Kto niszczy drugiego, niszczy siebie; kto ratuje drugiego, ubogaca siebie.

Mechanizmy rywalizacji wolnorynkowej opanują wszystko – gospodarkę, kulturę, naukę, stosunki sąsiedzkie, rodzinne, a nawet wiele instytucji religijnych. Podświadomie większość, zapatrzona w lepszą przyszłość, wyczekuje na pełny rozruch tej machiny. Takie jest prawo postępu. Biada jednak, gdy ten moloch swymi potężnymi trybami będzie niszczył ludzkie serca.

To w tym kontekście trzeba spokojnie wysłuchać słów Boga skierowanych do Izraelitów – a zanotowanych w Księdze Wyjścia: „Nie będziesz gnębił i nie będziesz uciskał cudzoziemców”. Oto piękna zasada szacunku wobec obcokrajowców. Podwalina harmonijnego współżycia różnych narodowości w jednym społeczeństwie.

„Nie będziesz krzywdził żadnej wdowy i sieroty”. Jeśli to uczynisz, „zapali się gniew mój i wygubię was mieczem i będą żony wasze wdowami, a dzieci wasze sierotami”. Bóg żąda godnego traktowania ludzi, którzy z punktu widzenia społecznego są skrzywdzeni. Samo wdowieństwo czy sieroctwo jest już nieszczęściem, a otoczenie zamiast to nieszczęście zmniejszać, niejednokrotnie je potęguje przez wyrządzone tym ludziom dodatkowe krzywdy. Sprawiedliwy Bóg wiedząc, że prawo ma swoją moc jedynie wówczas, gdy dysponuje sankcją, zapowiada, że jeśli ono zostanie naruszone, sam zatroszczy się o zastosowanie sankcji.

Osłania również ubogiego domagając się, by udzielona mu pożyczka nie była oprocentowana, szczególnie chodzi Mu o najbiedniejszych. Wie, że materialista gotów jest pożyczyć pieniądze w zamian za zastaw. Wzywa więc: „Jeśli weźmiesz w zastaw płaszcz twego bliźniego, winieneś mu go oddać przed zachodem słońca, bo jest to jedyna jego szata i jedyne okrycie jego ciała podczas snu”. Chodzi o zastaw rzeczy koniecznych do normalnego życia. Człowiek w skrajnym położeniu może zdecydować się, dla ratowania życia, na oddanie nawet ubrania. Bóg domaga się od przyjmującego zastaw, by w takiej sytuacji zwrócił go w tym samym dniu. Życie bowiem ubogiego jest ważniejsze niż zysk materialny bogatego. Tu rachunek ekonomiczny zawodzi. Tam gdzie „towarem” jest życie człowieka, zasady rywalizacji wolnorynkowej muszą być zmienione.

Bóg zna grozę trybów machiny rywalizacji rynkowej, wie, że jej ofiarą padają ludzie słabi. Domaga się więc ludzkiego serca od tych, którzy sterują tą machiną. Tryby jej są nastawione na własną korzyść. Tymczasem jej właściwe wykorzystanie jest możliwe jedynie wówczas, gdy sterujący nią człowiek żyje zasadą: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”.

Harmonijne połączenie zasad rywalizacji wolnorynkowej z prawem miłości drugiego człowieka „jak siebie samego” – to zadanie trudne. Tego jednak domaga się Bóg. Jego dzieci nie mogą stosować żadnego „chwytu”, który skrzywdziłby drugiego. Na pierwszy rzut oka wydaje się to prawie niemożliwe. Walka o rynek jest bezpardonowa, a jednak największymi zyskami na ziemi mogą się poszczycić święci, którzy uczestniczyli w rywalizacji wolnorynkowej i ubogacając innych, ubogacili przede wszystkim siebie.

Ks. Edward Staniek

 

Miłuję Cię, Panie, mocy moja… mój wybawicielu (Ps 18, 2-3)

Liturgia słowa uwydatnia dzisiaj wielkie przykazanie miłości Boga i bliźniego. Pierwsze czytanie (Wj 22, 20-27) podaje kilka praw dotyczących obowiązku względem bliźniego będącego w potrzebie: cudzoziemców, wdów, sierot, ubogich, dłużników. „Nie będziesz uciskał cudzoziemca… bo wy sami byliście cudzoziemcami w ziemi egipskiej” (tamże 20); tak jakby powiedziano: wy cierpieliście udręki ze strony Egipcjan, starajcie się nie zadawać cierpienia cudzoziemcom żyjącym pośród was. „Nie będziesz krzywdził żadnej wdowy i sieroty” (tamże 21). Bóg bowiem pokarałby was śmiercią tak, że „żony wasze będą wdowami, a dzieci wasze sierotami” (tamże 23). Pożyczając ubogiemu „nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz” (tamże 24), a płaszcz wzięty w zastaw oddasz przed zachodem słońca.

Dwa powody są natchnieniem tych przepisów: „Czym sam się brzydzisz, nie czyń tego nikomu” (Tb 4, 15), i: „będziesz kochał bliźniego, jak siebie samego” (Kpł 19, 18) a to nie dla uczucia czysto ludzkiego, lecz ze względu na Boga, który w szczególny sposób troszczy się o uciśnionych, słucha ich krzyku i „lituje się” nad nimi (Wj 22, 26). W Starym Testamencie również należy patrzyć na miłość bliźniego poprzez miłość do Boga, jako na poszanowanie Jego prawa i odblask Jego miłości ku ludziom. Lecz w Nowym wszystko to jest oświecone i udoskonalone nauką Jezusa, jak można to stwierdzić w dzisiejszej Ewangelii (Mt 22, 34-40). Kiedy uczony w prawie zapytuje Jezusa o największe przykazanie, Pan odpowiada przytaczając jedno za drugim przykazania miłości Boga i miłości bliźniego. Pierwsze jest wzięte Z Księgi Powtórzonego Prawa (6, 5): „Będziesz miłował twojego Boga, Pana, Z całego swego serca, Z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił”, a drugie Z Księgi Kapłańskiej (19, 18): „Będziesz kochał bliźniego jak siebie samego”. Chodzi więc o przykazania już znane i przynajmniej przez niektórych rabinów uważane za największe (Łk 10, 27). Lecz nowość polega na tym, że Jezus łączy te dwa przykazania jakby w jedno, oświadczając, że na nich „opiera się całe Prawo i Prorocy” (Mt 22, 40). Czyli że wola Boga, objawiająca się w całym Piśmie świętym, może być streszczona w podwójnym przykazaniu miłości względem Boga i względem bliźniego. Chrześcijanin nie potrzebuje — jak Izraelita — trudzić się, by przypominać sobie mnóstwo nakazów, nie musi dociekać, które są większe. Wystarcza, że zapamięta jedno tylko przykazanie miłości, byle tylko je zrozumiał i żył nim w pełni tak, jak uczył Jezus. Miłować Boga Z całego serca oznacza pełną gotowość na Jego wolę, bezwarunkowe oddanie się Jego służbie; właśnie ze względu na wolę Boga i na konkretne spełnianie Jego służby trzeba kochać bliźniego, oddając mu się wielkodusznie. Przykład Jezusa ukazuje to jasno: On’ pełni wolę Ojca, oddając się na służbę ludzi i ofiarując się za ich zbawienie. Jego zbawcze dzieło jest równocześnie wyrazem miłości względem Ojca i względem ludzi. Chrześcijanin powinien iść tą samą drogą; nie może więc oddzielać miłości bliźniego od miłości Boga czy sprowadzać jej do zwykłej formy humanizmu; nie może też odłączać miłości Boga od miłości bliźniego czy też czynić Z niej miłości idealnej, platonicznej. Doskonałą syntezę podaje św. Jan: „Jeśliby ktoś mówił: umiłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi/ Takie zaś mamy od niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego” (1 J 4, 20-21).

  • Wszechmogący wieczny Boże, pomnóż w nas wiarę, nadzieję i miłość, i abyśmy otrzymali to, co obiecujesz, spraw, abyśmy miłowali to, co rozkazujesz (Mszał Polski: kolekta).
  • O Panie, spraw, abym chcąc miłować Cię Z całego serca, oddał wszystkie moje siły na przestrzeganie Twojego przykazania… Kto bowiem nie miłuje swojego bliźniego w prawdzie, gardzi Twoim przykazaniem, a kto gardzi Twoim przykazaniem, gardzi Tobą, który je ustanowiłeś…
    Lecz któż Z ludzi mógł lub będzie mógł zachowywać takie przykazanie? Kto miłował kiedy swego bliźniego tak, jak Ty, o Chryste, swoich Apostołów?… Jeśli nie mogę dotrzymać Ci kroku, spraw przynajmniej, abym szedł Z daleka Twoim śladem. Jeśli nie jestem w stanie miłować bliźniego więcej niż siebie samego — jak Ty uczyniłeś umierając za zbawienie ludzkości — udziel mi przynajmniej, abym go miłował jak siebie samego, czyniąc innym to, co sam chciałbym, aby mnie czyniono… I wystrzegał się szczerze czynić to, czego nie chciałbym, aby mi czyniono. Ty sam istotnie chcesz być natchnieniem do tej miłości… Jeśli natomiast będę miłował bliźniego tylko ze względu na niego samego, moja miłość nie będzie prawdziwą miłością…
    O Miłości, o niezmierzone kochanie, które obejmujesz niebo i ziemię; miłości, kochanie niezwyciężone… Miłość, nierozerwalna więź kochania i pokoju… Spraw, o Panie, aby królowała wśród nas ta królowa cnót, wówczas wszyscy, wielcy i mali, poznają na pewno, że jesteśmy Twoimi prawdziwymi uczniami (B. Olier).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 364